Przez następne kilka
tygodni, nie miałam czasu na cokolwiek, nawet rozpracować kurewsko wspaniałej walizki, jak to powiedział mój kuzyn. W sumie,
nie zrobiło nam to żadnej różnicy, i tak co noc imprezowaliśmy, a w bonusie
dopadał nas mega kac. Zaczął się nowy rok akademicki, co oznaczało, że czas już
spiąć dupę i chociaż na chwilę zająć się nauką. LSE nie było takie złe, dość
szybko dogadałam się z ludźmi. Schody zaczęły się na wykładach, kiedy to
stwierdziłam, że kompletnie nie rozumiem połowy rzeczy, które mówi do nas
wykładowca. Ach, business english, ty mały
skurwysynu. Przez następne
pół godziny siedziałam z miną w stylu „co ja tutaj robię!?” Musiałam chyba
śmiesznie wyglądać, skoro chwilę później zaczęła intensywnie mi się przyglądać
jakaś brunetka. Zachichotała, po czym przysunęła się do mnie.
- Um, mogę w czymś
pomóc? - zapytałam, uśmiechając się lekko.
Dziewczyna popatrzyła
się na mnie i ponownie zachichotała.
- Chyba nie tylko ja
niewiele rozumiem z tego angielskiego bełkotu. Facet gada jakby miał w japie
pełno wymiocin – szepnęła, a ja zachichotałam.
Sądząc po jej akcencie,
na pewno nie była z UK. Zresztą, mogę się mylić, w Londynie mieszka tyle ludzi
różnej narodowości, że spokojnie można by było stworzyć nowy akcent z tej całej
mieszkanki kulturowej. Jednak patrząc na jej śniadą cerę i piękne, błyszczące
ciemnobrązowe włosy, mogłam jedynie snuć domysły skąd pochodzi.
Uśmiechnęłam się
cieplej do nieznajomej.
- Jestem Penelope
– przedstawiła się.
- Madeline – szepnęłam.
Na dźwięk mojego imienia dziewczyna uśmiechnęła się.
- Masz bardzo piękne
imię - powiedziała przyjaźnie.
Wolałam wybrać
bezpieczniejszą opcję mojego imienia, niż później kolejny raz powtarzać jak
powinno wymawiać się imię „Magdalena”.
Wielu Anglików słysząc
moje imię, nie do końca wiedzieli, czy jest ono dwuczłonowe czy też jedno. Po
entym razie przekręcania mojego imienia, przykładem Mateusza, zdecydowałam się
nieco „zingliszować” moje imię – przedstawiałam się jako Madeline.
Rozmowa z Penelope była
o wiele ciekawsza od tematu wykładu, a że znalazłyśmy między sobą dużo
wspólnego, po zajęciach wybrałyśmy się na kawę, do jednej z przykampusowych
kawiarni.
- Myślałam, że nie
wytrzymam kolejnej godziny w tamtym miejscu. Koleś wyglądał jak... - Penelope
nie zdążyła dokończyć, bo z jej telefonu leciała ta sama piosenka, którą
śpiewały dziewczyny na lotnisku. Lotnisko. Jedno, głupie hasło, a w
mojej głowie tylko jeden obraz – piękne, zniewalające niebieskie oczy.
- Fajny dzwonek –
powiedziałam, na co Penelope ochoczo przytaknęła.
Widać było, że Penelope
była wielką fanką zespołu, w którym śpiewał blondyn, bo wiedziała o nich
dosłownie wszystko – od numeru buta do numeru farby do włosów, którą Niall
regularnie rozjaśnia włosy, który, według niej jest „ drugim najsłodszym
chłopakiem jaki kiedykolwiek chodził po tej planecie”. Każde zdanie na ich
temat wypowiadała niemalże z czcią. Przyjrzałam jej się uważnie: miała kolczyki
z logo ich zespołu oraz bluzę i torbę Harrym Stylesem. Słodki Jezu. Zaczęłam
się zastanawiać, czy ta dziewczyna nie ma jakiś zapędów psychopatycznych. Po co
komu wiedzieć kto nosi jaki rozmiar buta? I jak ona to wszystko pamięta? Ja
nawet nie umiem zapamiętać swojego numeru telefonu. Yeah, right. Słuchając
trajkotania mojej koleżanki, stwierdziłam, że jestem pizdą, skoro nie wiem nic
o zespole, który rządzi światowym rynkiem pop. Postanowiłam, że kiedy wrócę do
domu, poczytam kilka stron i posłucham chociaż paru piosenek. Nie mogę być taką
ignorantką, w końcu żyję w kraju gdzie, wszystko kręci się wokół tych „pięciu
wspaniałych” (jak to dobitnie ujęła Pen).
Kiedy przyszłam do
domu, pierwsze co zrobiłam to włączyłam laptopa i postanowiłam wygooglować
wspaniałą piątkę z One Direction. Usiadłam wygodnie i wpisałam nazwę zespołu do
wyszukiwarki. Po sekundzie, moim oczom ukazały się miliardy stron poświęconych
chłopakom. Zerknęłam na nagłówki: „Harry Styles to seksualny
predator!”, „HARRY STYLES ZRYWA Z TAYLOR SWIFT!, LIAM PAYNE CHCE ODEJŚĆ Z
ZESPOŁU! Czy to koniec 1D?,
Niall Horan nowym bad
boyem? Wdał się w bójkę z paparazzi!, Zayn Malik i Pagsley Lawson: TO
KONIEC!!! Rozdziawiłam szeroko
buzię. Wow. Wcale nie są tacy grzeczni jak na tych wszystkich plakacikach.
Gapiąc się bezsensownie na te wszystkie informacje, które, nie powiem, trochę
mnie przytłoczyły, nie zauważyłam, jak drzwi wejściowe otworzyły się, a
następnie do domu wpadł zziajany Mateusz.
- Boże co za dzień. -
westchnął, po czym teatralnie rzucił się na kanapę w salonie. Kac po
wczorajszej imprezie wciąż go trzymał. Nie dziwię się, kto normalny może wlać w
siebie cysternę whisky? Może i mieszkał teraz w Londynie, jednak wciąż tkwił w
nim duch Leeds. - Jest coś do jedzenia? - zapytał.
- Mhm. - mruknęłam,
nadal gapiąc się w ekran laptopa.
- Co tam masz? -
Mateusz podniósł się z kanapy i zerknął w ekran.
- O Boże, ty też się
nimi jarasz? - jęknął. - Wszystkie dziewczyny w pracy non stop podśpiewują ich
piosenki. - dodał.
Nie zdążyłam
odpowiedzieć, bo kuzyn postanowił kontynuować swoją wypowiedź.
- Chociaż z drugiej
strony to nawet dobrze – dodał.
- Bo? - kompletnie nie
rozumiałam do czego dąży.
- Bo... - zaczął,
kładąc swoje ręce na moje ramiona. - Z racji tego, że nic nie dostałaś ode mnie
na swoje dziewiętnaste urodziny, załatwiłem dla Ciebie wejściówki na koncert
tych chłopaczków w przyszłą sobotę. - zakończył uroczyście.
Spojrzałam na niego
zdezorientowana. Wow. To znaczy... Nie jestem jakąś wielką fanką, w sumie w
ogóle nie jestem ich fanką, ale... wow.
Mateusz widząc mnie w
takim stanie, niepewnie zapytał:
- Hm, chyba niezbyt się
cieszysz. Myślałem, że spodoba ci się taki prezent, tym bardziej, że możesz się
z nimi spotkać po koncercie – dodał.
- N-nie, dziękuje,
prezent jest świetny – uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
Właściwie to było jak
sen. Nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo sławnego, a teraz – spotkam
najpopularniejszy zespół na świecie. I to w przyszłą sobotę! O kurde. Muszę
zerknąć na moja listę. Hm, czy za tydzień mogę skreślić punkt ósmy?
- Tylko wiesz, nie
przynieś mi wstydu – kuzyn wstał i skierował się w stronę kuchni. - No, za tymi
kulisami. - dodał, widząc moją zdziwioną minę.
Całą noc siedziałam
przy laptopie i czytałam najrozmaitsze strony dotyczące One Direction.
Dowiedziałam się, że Liam był ze swoją dziewczyną spory kawałek czasu, Harry
był psem na baby, Louis właśnie miał kryzys w związku, Zayn właśnie przeżywał
rozstanie, natomiast Niall... Niall był zawsze wolny. Wstyd się
przyznać, ale w momencie, gdy dosłownie utonęłam w niebieskich oczach blondyna,
zaczęłam sobie wyobrażać, jak to by było, no wiecie, gdyby on i ja... Boże, na
samą myśl o tym rumienię się jak głupek. Byłam podekscytowana myślą, że za 8
dni znów zobaczę te piękne oczy. Boże, chyba mnie pojebało do końca. Tak
właśnie.
Gdy następnego dnia
powiedziałam Penelope o koncercie, ta aż pisnęła z wrażenia.
- O mój Boże, jak ja ci
zazdroszczę! - westchnęła.
Popatrzyłam na nią a
potem na jej bluzkę z wizerunkiem Harry'ego Stylesa trzymającego pieska,
zastanawiając się, jak można tak bardzo podniecać się śpiewającymi
chłopczykami. Przecież to tylko zespół.
Cichutki głosik w mojej
głowie natychmiast przypomniał mi momenty, kiedy mając 13 lat, tak strasznie
kochałam Tokio Hotel. Taa.
- Masz już dla nich
jakiś prezent? - pytanie przyjaciółki przerwało moje rozmyślania nad moją
młodością.
- Prezent? Jaki
prezent? - Penelope spojrzała na mnie wzrokiem, które mówiło:nie martw się
dziecko, poznasz każdy stopień wtajemniczenia.
- No wiesz, jeżeli chcesz aby chłopcy
pamiętali cię w jakiś szczególny sposób, możesz podarować im coś od siebie –
mówiła brunetka mocno przy tym gestykulując.
Spojrzałam na Penelope
i na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Już wiedziałam, co sprawi,
że FabFive zapamięta mnie na długo.
------------------------------------------------------
Wiem że miało być w
weekend ale tak Was kocham że nie mogłam się powstrzymać od dodania kolejnego
rozdziału już dzisiaj <33
Następny oczywiście
pojawi się w weekend, nie ważne ile komentarzy będzie, dodaję to dla tych co są
ze mną od początku i tych którym podoba się moje opowiadanie ;**
Ten rozdział jest podzielony na dwie
części, bo wyszedł trochę za długi ;*
Karolaa Horan x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz