wtorek, 31 grudnia 2013
Nominowana do Liebster Award! x
Ok więc zostałam nowinowana do Liebster Award!
Wszystkie One Direction <33
Dobra wiem ze trochę przynudziłam xD
#Imagin z Mags x: Rozdział 1: ,,London, here I come!,,
Tak więc oto jest pierwszy rozdział mojego imaginu z Mags xx
-----------------------------------
Pierwszy września. Teoretycznie, jak większość dzieciaków powinnam być dzisiaj na rozpoczęciu roku szkolnego, ignorując nudne przemówienie dyrektora. Ale nie ja. Tak, na tym właśnie polegał urok studenckich wakacji. Trzy miesiące laby, obijania się, odreagowywania tego całego uczelnianego zgiełku. No chyba, że ktoś oblał jakiś egzamin, wtedy jego wakacje są nieco krótsze. Mi, dzięki Bogu, udało się tego ominąć. Na myśl o tym, że do końca wakacji nie muszę zagłębiać się w żadne problemy makroekonomiczne, finansowe i gospodarcze, uśmiechałam się sama do siebie. No bo, cóż, nie ukrywajmy - ja i kierunek studiów, który wybrałam, niezbyt się lubimy. Rozwiązywanie problemów międzynarodowych stosunków gospodarczych wywoływało u mnie emocje podobne do tych, które emeryci przeżywają podczas swoich niedzielnych rozgrywek w BINGO. Istne szaleństwo.
Pierwszy rok studiów na Uniwersytecie Gdańskim minął bardzo szybko. Do dziś pamiętam mój pierwszy dzień na uczelni. Ja, niespełna osiemnastoletnia Magdalena, sama, w wielkim holu, rozglądająca się nerwowo dookoła i rozpaczliwie próbująca znaleźć jakąkolwiek drogę do sali, w której miały odbyć się zajęcia inauguracyjne. Czułam się jak dziecko, które zgubiło w sklepie mamę. Tak było rok temu.
Pierwszy rok studiów na Uniwersytecie Gdańskim minął bardzo szybko. Do dziś pamiętam mój pierwszy dzień na uczelni. Ja, niespełna osiemnastoletnia Magdalena, sama, w wielkim holu, rozglądająca się nerwowo dookoła i rozpaczliwie próbująca znaleźć jakąkolwiek drogę do sali, w której miały odbyć się zajęcia inauguracyjne. Czułam się jak dziecko, które zgubiło w sklepie mamę. Tak było rok temu.
Pamiętam również pierwszy dzień po przeprowadzce na Kołobrzeską, gdzie ja i mój ówczesny chłopak wynajęliśmy mieszkanie. Wiecie, przecież tak robią studenci - wynajmują mieszkania, chleją na umór, i sporadycznie przychodzą na wykład, gdzie po chwili okazuje się, że jest jakieś "niezapowiedziane" zaliczenie. Pewnie myślicie, że należałam do tego grona. Cóż, muszę Was rozczarować - moje studenckie życie wcale nie było takie kolorowe, jak moich koleżanek. Mieszkanie z chłopakiem było kompletną pomyłką. Moja mama miała rację – nie powinnam była mieszkać z Pawłem, jednak wszechwiedząca Magdalena postawiła na swoim i od października była (nie)szczęśliwą lokatorką mieszkania przy ulicy Kołobrzeskiej. Wraz z chłopakiem oczywiście.
Mój związek z Pawłem nie był idealny. Zaraz, kogo ja próbuje oszukać? Ten związek był do dupy. Po zamieszkaniu z nim poznałam jego drugie oblicze. Wspólne mieszkanie tylko potęgowało kłótnie, które i tak miały miejsce przed przeprowadzką. Ciągłe wyzwiska, obrażanie się, nieustające krzyki, poniżanie – to była nasza codzienność. Ten toksyczny związek zabijał mnie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Mimo że milion razy miałam to zakończyć, ten koniec następował tylko w głowie. Nie umiałam tego skończyć, mimo że męczyłam się w tym wszystkim. Miałam jeszcze nadzieję. Że się opamięta, że będzie taki jak dawniej. Nie umiałam tego skończyć, bo przecież gdzie ja znajdę kogoś takiego, kto zdoła mnie pokochać taką jaką jestem? Spójrzmy prawdzie w oczy – nie jestem żadną pięknością. Długie, zniszczone, blond włosy i wiecznie zmęczone, smutne oczy. Tak, tak właśnie wyglądała Magdalena, kiedy jest z Pawłem. Bałam się, że nikt się mną nie zainteresuje. Niejedna dziewczyna też miała takie napady strachu. Nie byłam jedyna.
Wszystkim wmawiałam, że jest świetnie, że tak dobrze mi z Pawłem, jednak tylko nowo poznane osoby wierzyły. Moi przyjaciele z liceum, rodzice, babcia – już nie. Wiedzieli jak się w tym męczę, nie wiedzieli jednak co tak naprawdę działo się w mieszkaniu na Kołobrzeskiej. Pomimo kilku początkowo fajnych momentów, jakie spędziłam w tym mieszkaniu, kiedy Paweł był jeszcze spokojnym, fajnym chłopakiem, moja psychika osiągnęła dno.
Gdy nadszedł upragniony 24 czerwca, koniec egzaminów, wiedziałam, że moja przygoda z mieszkaniem na Kołobrzeskiej dobiega końca. Powinnam dodać, że wraz z końcem umowy skończył się związek, jednak niestety nie. Związek zakończył się miesiąc po wyprowadzce. Okazało się, że dostałam się na wymianę studencką, która pozwoli mi rozpocząć drugi rok studiów w jednej z najbardziej prestiżowych szkół w Zjednoczonym Królestwie - London School of Economics. Moi rodzice pękali z dumy, jako że ich najmłodsza latorośl nie dość, że skończyła pierwszy rok studiów ( nie ukrywajmy, mój duch ekonomisty spierdzielił, zanim zdążył się ujawnić i pewnie śmieje się ze mnie ze swojego misternego ukrycia), to jeszcze dostała roczną szansę na naukę na takiej uczelni. Na początku sama nie mogłam w to uwierzyć, dzwoniłam nawet do dziekanatu, aby upewnić się czy to na pewno ja wyjeżdżam. Ja, dziewczyna, którą jest kompletną dupą, jeżeli chodzi o sprawy ekonomiczne. Ale wyjazd nie był pomyłką – dokładnie za dwa tygodnie miałam znaleźć się w zatłoczonym Londynie, aby zaaklimatyzować się, po czym rozpocząć naukę. Przysięgam, gdy dowiedziałam się o tym wyjeździe moja radość była nie mniejsza, gdy dowiedziałam się, że powstanie kolejny sezon The Vampire Diaries.
Gdy Paweł dowiedział się o moim wyjeździe wpadł w szał. Krzyczał, że to co robię, zrujnuje nasz związek, że robię to na złość mu, że mi już nie zależy na nim, że go nie kocham. Nie wytrzymałam. Powiedziałam mu, że robię to dla siebie, chcę w końcu zacząć żyć. Wkurwił się jeszcze bardziej.
- Myślałem, że traktujesz poważnie nasz związek. Masz jeszcze czas, aby zrezygnować z tego wyjazdu. Jeżeli pojedziesz, nas już nie będzie. – powiedział wtedy.
- Nie zrezygnuję – odpowiedziałam.
- W takim razie nie ma już nas. – powiedział i skierował się w stronę wyjścia mojego domu. Nagle zatrzymując się przed drzwiami, odwrócił się w moją stronę, po czym rzucił:
- Kiedy zrezygnujesz, zadzwoń.
Nie zadzwoniłam.
Kilka dni po rozstaniu faktycznie płakałam, że już nikogo lepszego od niego nie znajdę, że jestem brzydka i tym podobne. Następnie przechodziłam fazę depresji, a później nie czułam już nic. Była tylko pustka. Na miłość boską, miałam dopiero dziewiętnaście lat! To nie czas na jakieś cholerne smęty!
- I tak to teraz wygląda. - westchnęłam, patrząc na ekran laptopa, w którym widniał mój kuzyn, a właściwie wujek Mateusz ( jest najmłodszym z rodzeństwa mojego taty, dzieli nas tylko 10 miesięcy i jeden dzień, więc przepraszam, nie będę do niego mówić wujku :D)
Dzięki Ci, Boże, za takie coś jak Skype. Mateusz zaraz po maturze wyjechał do Leeds do siostry, aby troszkę zarobić na studia. Cóż, chłopak na studia nie poszedł, jednak życie w Wielkiej Brytanii spodobało mu się na tyle, że postanowił zostać tam na jakiś czas. W ciągu roku dorobił się wystarczająco, że było go stać na zmianę pracy na lepszą oraz przeprowadzkę do Londynu. Gdy Mateusz się dowiedział o moim wyjeździe, z miejsca zaproponował mi kąt w swoim lokum. Było mi to na rękę, we dwoje zawsze raźniej, poza tym londyński kampus pochłaniałby znaczną cześć mojego stypendium.
- Młoda, nie przejmuj się. Paweł to kutas. – Mateusz pociągnął łyk piwa. On także znał jedynie okrojoną wersję mojego rozstania z chłopakiem.
- Taa.. Życie jest do dupy.
Uśmiechnęłam się blado. Hm, mój entuzjazm przekroczył dopuszczalne normy. Mateusz, widząc, że jego pocieszenia nie przynoszą rezultatu, pokręcił głową i powiedział:
- Daj spokój, dobrze wiesz, przechodziłem przez to samo. Poza tym, pieprzyć to, za dwa tygodnie będziesz w Londynie, mieście, które nigdy nie śpi! Będziemy imprezować dzień i noc, najebiemy się jak szpadle, dopóki starczy nam forsy! Wiesz, to będzie taka powtórka z Leeds, tylko milion razy lepsza! - wyszczerzył się.
Na samo wspomnienie o imprezach w Leeds mimowolnie uśmiechnęłam się. To właśnie tam odkryłam fenomen życia na wiecznym kacu. Do końca życia nie zapomnę naszych dzikich tańców w rytm Feel the love. Nie zapomnę też sposobu, w którym pijani piliśmy kolejną z rzędu butelkę szampana Martini, co zaowocowało uszczerbkiem mojej górnej jedynki. Ugh. Mateusz pewnie też nie zapomni moich lamentów, które były podobne do litanii, które odmawia się w kościołach – Jezu, co teraz? Boże, jak ja wyglądam?
Tak, w tamtym momencie nadużyłam imienia Pańskiego chyba z milion razy. O nie, złamałam jedno z przykazań. Jeden level bliżej w stronę piekła, ot co.
- Wiesz co? Masz rację. Pieprzyć to wszystko, to będzie najlepszy rok mojego życia – krzyknęłam do niego z uśmiechem od ucha do ucha.
Natchniona buntowniczym duchem, postanowiłam sobie, czas między dziewiętnastym a dwudziestym rokiem mojego życia, będzie tym najlepszym. To właśnie w tym czasie chciałam realizować swoje marzenia – począwszy od tych małych, jak na przykład spróbować szpinaku, a kończąc na tych, które w moim mniemaniu są praktycznie niemożliwe do zrealizowania. Usiadłam przy biurku i bez zastanowienia zaczęłam wypisywać rzeczy, które chciałabym zrealizować.
Kiedy skończyłam spojrzałam na moją listę.
RZECZY DO ZROBIENIA PRZED DWUDZIESTKĄ:
1. Nauczyć się grać na gitarze.
2. Spróbować szpinaku.
3. Wrócić z imprezy całkowicie TRZEŹWA.
4. Zjeść kolację z najdroższej restauracji w Londynie.
5. Iść na najlepszą imprezę na świecie.
6. Zrobić striptiz. (?)
7. Pojechać na V Festival!!!
8. Poznać kogoś sławnego.
9. Pójść na mecz Manchesteru United.
10. Przestać się wszystkim przejmować.
11. Więcej się uśmiechać.
12. Skoczyć na bungee.
13. Być bardziej pewna siebie.
14. Polecieć na jakieś egzotyczne wakacje.
15. Zorganizować najlepszą imprezę urodzinową, o jakiej świat słyszał!!!
16. Nauczyć się przeklinać po szwedzku.
17. Wykąpać się nago w jeziorze.
18. Kupić szpilki Louboutina!
19. Zakochać się.
20. Być szczęśliwą.
Życzenia do dupy, chyba naoglądałam się za dużo Zdążyć przed śmiercią. Nie, to jest do kitu, pomyślałam i gniotąc kartkę, z impetem rzucając ją do śmietnika. Coś mnie jednak tknęło i rozprostowałam papier. Magdaleno Milewska, jesteś idiotką, pomyślałam. Schowałam pomiętą kartkę do portfela. Może to całe spełnianie życzeń będzie dobrą zabawą?
***
Dwa tygodnie później ciągnęłam wózek z moimi walizkami na lotnisku w Gdańsku – Rębiechowie. Byłam wystraszona i podekscytowana jednocześnie. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać, bałam się, że się nie dogadam i co najgorsze – że nie przeżyje tego cholernego lotu. Strasznie boję się latać i uważam to za zło konieczne, ale wychodzę z założenia, że lepiej przemęczyć się w stresie
dwie godziny w powietrzu, niż dwadzieścia pięć w niewygodnym autokarze.
- Pasażerowie lotu A17515 do Londynu... - uprzejmy głos pani w megafonie uświadomił mi, że czas pożegnać się z moimi rodzicami i bratem. Mama z trudem ukrywała łzy.
- Tylko bądź grzeczna. - tata dał mi buziaka na pożegnanie, a za nim to samo zrobił brat oraz mama. - Będziemy codziennie dzwonić. I pamiętaj – żadnych głupstw. - pogroziła mi palcem.
Uśmiechnęłam się do niej i wyściskałam mocno, po czym skierowałam się w stronę bramek, gdzie odbywała się kontrola. Po raz ostatni obróciłam się i zobaczyłam moją rodzinę. Do zobaczenia za rok, mruknęłam sama do siebie.
W samolocie, oprócz ataków paniki na każde zatrzęsienie się samolotu, miałam sporo czasu na filozoficzne przemyślenia
Kurwa, oby się nie rozbił.
Trzęsącymi dłońmi przerzuciłam piosenkę w moim iPodzie. Aksamitny głos Adele wypełnił moje uszy. Starałam się głęboko oddychać, w duchu modląc się żarliwie, ale ta cholerna kupa złomu nie spadła i dostarczyła mnie na moje destination place.
Słodki Jezu, co to za trzask?!
Zastanawiałam się, czy wyjazd na pewno był dobrym pomysłem, czy to całe breaking up z Pawłem było dobrym posunięciem. Mimo że niejednokrotnie doprowadzał mnie do szału i w myślach tworzyłam sobie przeróżnego rodzaju alibi, które uratowałoby mi tyłek, po doskonałym zabójstwie, które planowałam na moim, już byłym, chłopaku. Bardzo było mi żal tak długiego związku, jednak mój cichy głosik mówił: dobrze zrobiłaś, to wszystko i tak było do dupy. Nagle samolot szarpnął i zapaliła się lampka, mówiąca do zapięciu pasów.
Boże, turbulencje. Nie chcę umierać! O Panie, proszę, jeszcze nie teraz!
Spojrzałam na osoby obok, które przyglądały mi się z pobłażliwością. Hm, założę się, że w chwili tych małych turbulencji wyglądałam jakby przebiegło przeze mnie stado żyraf pędzących do wodopoju.
Cóż, życie, pomyślałam poprawiając się na fotelu z gracją, której nie powstydziłaby się księżna Kate. Nie wszyscy muszą uwielbiać latać. Punkt pokonać strach przed lataniem, definitywnie trzeba umieścić na mojej liście.
Jebany samolot.
Dokładnie dwie i pół godziny później byłam na lotnisku Heathrow. Wow, to wszystko jest takie wielkie. Wbrew pozorom szybko ogarnęłam się z tymi całymi granicznymi formalnościami, po czym podeszłam do taśmy, na której znajdowały się setki walizek, w tym moje. Gdy odnalazłam wszystkie trzy, ruszyłam w stronę głównego holu, gdzie czekać miał na mnie Mateusz. Wchodząc na tak wielką powierzchnię, poczułam się jak rok temu, kiedy to wchodziłam na uczelnię. Przez chwilę stałam i niepewnie rozglądałam się dookoła. Jednak potem uśmiechnęłam się do siebie. Życie jest do dupy, pomyślałam, ale pieprzyć to, to będzie najlepszy rok w moim życiu!
London, here I come!
------------------------------
Jak Wam się podoba?
Pisać w komach x
Czytasz = Komentujesz
~~Lolaa
Kocham Was x
Dobra ostatnio naszła mnie wena więc zebrałam się w sobie i postanowiłam napisać kilki-częściowego imaginka <333
Jest on ogólnie o całym 1D <333
Nie będę pisał prologa bo mi się nie chce xxD
Za chwilkę dodam I rozdział <33
Kocham Was ;*
~~Lolaa
Jest on ogólnie o całym 1D <333
Nie będę pisał prologa bo mi się nie chce xxD
Za chwilkę dodam I rozdział <33
Kocham Was ;*
~~Lolaa
niedziela, 29 grudnia 2013
Dobraa xx
Miałam wrócić dopiero 6 stycznia ale mama mi coś tam kupiła ze mam neta w tel więc mogę dodawać xxxxx
Myślałam nad zrobieniem maratonu z moimi imaginami xxx
Co o tym myślicie?
------IMAGIN-----
Od samego rana twój humor wydawał się być lepszy niż kiedykolwiek. Autobus przyjechał dokładnie o czasie, znalazłaś miejsce siedzące, przepadł ci ważny test bo nauczyciel się rozchorował przez co wyszłaś wcześniej ze szkoły. Grzebałaś w portfelu w poszukiwaniu drobnych na jakąś dobrą drożdżówkę gdy zauważyłaś że na końcu piekielnie długiej kolejki w której też stałaś ustawił się rozczochrany blondyn. Szybko jednak kupiłaś przekąskę i ruszyłaś w stronę przystanku całkowicie o nim zapominając. Słońce powoli wyłaniało się zza chmur po popołudniowej burzy, a co chwilę dało się słyszeć plusk butów wpadających w kałużę. Rozbawiało cię to, a może po prostu cieszył cię fakt że to nie ty padłaś ofiarą przemoczonych stóp.
Niespodziewanie obok ciebie stanął ten sam chłopak który przykuł twoją uwagę kilka minut temu. Trzymał w ręce hot-doga, widać że był dość głodny. Pewnie jak ty nic nie jadł od rana. Zza rogu wyłoniła się maska twojego autobusu, więc wyciągnęłaś bilet miesięczny który wcześniej niezdarnie upchałaś w kieszeni. Kolejki ludzi zaczęły zbiegać się w Waszą stronę, wiele osób niegrzecznie się przepychało i klnęło. Jeden starszy mężczyzna niezdarnie wepchnął się pomiędzy ciebie a chłopaka i przypadkowo popchnął blondyna który wypuścił hot-doga z ręki. Jego przekąska z wielkim pluskiem wylądowała w kałuży.
- Cholera - chłopak zlizał z palców resztki ketchupu.
Z powodu dobrego samopoczucia wpadłaś na nietypowy jak na ciebie gest. Wyjęłaś z torby lekko zgniecioną już drożdżówkę i trzymając ją w dłoni podsunęłaś ją chłopaki pod nos.
- Weź moją.. - rzuciłaś przyjaźnie. - Ja nie jestem specjalnie głodna a ty nie zdążysz już wrócić do kiosku po kolejnego hot-doga.
Chłopak pokręcił przecząco głową, próbują odepchnąć od siebie podarunek ale ty wepchałaś mu drożdzówkę w dłonie i kazałaś nie grymasić. Blondyn uśmiechnął się zadowolony i zauważyłaś żema na swoich białych zębach aparat dentystyczny.
Kolejnego dnia nie było już tak kolorowo. Przez deszcz zasypiałaś praktycznie cały czas, słysząc dźwięk kropel rozbijających się na szybie. Spóźniona wparowałaś do sali gdzie odbywała się twoja pierwsza lekcja. Pani zadała ci za karę referat, przez który musiałaś po lekcjach biec do biblioteki. Zagubiona szwędałaś się między regałami w poszukiwaniu encyklopedii. Okazało się że stoi na samej górze regału. Ruszyłaś do sekcji gdzie znajdowała się czytelnia, żeby poprosić kogoś o pomoc. Wtedy usłyszałaś znany ci głos dobiegający zza pleców.
- W czymś pomóc? - zapytał chłopak, który okazał się być kolegą od hot-doga.
- Eee, w sumie to tak.. Mógłbyś ściągnąć dla mnie encyklopedię z górnego regału? - zapytałaś nieco zdziwiona tym że świat jest tak mały i że znów się spotkaliście.
- Nie wiem czy sięgnę, ale mam u ciebie dług więc spróbuję - powiedział rozbawiony.
Chwilę później trzymałaś w dłoniach wielką książkę, której waga nieco cię przytłaczała.
- Dzięki.. - spojrzałaś na plakietkę chłopaka. - Niall.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała, będę w sekretariacie.
Uśmiechnęłaś się, kiwnęłaś głową i patrzyłaś jak chłopak się oddala. Po godzinie spisywania notatek w końcu miałaś jakąś bazę do twojego referatu i mogłaś wrócić do domu. Idąc do wyjścia zauważyłaś że Niall wciąż siedzi w sekretariacie. Postanowiłaś zaryzykować.
Powoli podeszłaś do chłopaka, który natychmiast zerwał się na równe nogi i poprawił etykietkę z imieniem która przekrzywiła się gdy wstawał.
- Czegoś.. czegoś potrzebujesz? - zapytał.
Odchrząknęłaś.
- Wiesz, mówiłeś coś przedtem o długu wdzięczności.. Więc pomyślałam, że może tą pomoc z encyklopedią uznam za twój obowiązek, a odwdzięczysz się w jakiś inny sposób.. - serce zaczęło ci bić trochę szybciej niż zazwyczaj.
Chłopak spojrzał na ciebie zdezorientowany.
- Co masz na myśli? - zapytał, podchodząc do ciebie.
- No wiesz, moglibyśmy pójść na jakieś hot-dogi albo coś.. Taka przyjacielska pogawędka - bąknęłaś i miałaś ochotę wybiec bo czułaś że twój pomysł nagle stracił jakikolwiek sens. Jednak Niall nieoczekiwanie uśmiechnął się i włożył ręce do kieszeni spodni.
- Kończę o 17, więc mógłbym po ciebie wpaść.. Czy coś - dodał szybko.
Odetchnęłaś z ulgą. Chyba się udało.
- Super, to ja może dam ci swój numer i się dokładniej umówimy.
Niall kiwnął głową, po czym wdaliście się w krótką rozmowę.
Wychodząc z biblioteki zauważyłaś że przestało padać i zrobiło się wyjątkowo ciepło. Ciekawe, całkiem jakby Niall rozświetlał wszystko co jest wokół ciebie.
Dobra, w sumie ten imagin nawet nie ma zakończenia. Ale nie mogłam nic wymyślić, nic nie przychodziło mi do głowy więc...
Nie wyszedł tak jakbym chciała ;//
Czytasz = Komentujesz
Buziolee ;**
~~Lolaa
Myślałam nad zrobieniem maratonu z moimi imaginami xxx
Co o tym myślicie?
------IMAGIN-----
Od samego rana twój humor wydawał się być lepszy niż kiedykolwiek. Autobus przyjechał dokładnie o czasie, znalazłaś miejsce siedzące, przepadł ci ważny test bo nauczyciel się rozchorował przez co wyszłaś wcześniej ze szkoły. Grzebałaś w portfelu w poszukiwaniu drobnych na jakąś dobrą drożdżówkę gdy zauważyłaś że na końcu piekielnie długiej kolejki w której też stałaś ustawił się rozczochrany blondyn. Szybko jednak kupiłaś przekąskę i ruszyłaś w stronę przystanku całkowicie o nim zapominając. Słońce powoli wyłaniało się zza chmur po popołudniowej burzy, a co chwilę dało się słyszeć plusk butów wpadających w kałużę. Rozbawiało cię to, a może po prostu cieszył cię fakt że to nie ty padłaś ofiarą przemoczonych stóp.
Niespodziewanie obok ciebie stanął ten sam chłopak który przykuł twoją uwagę kilka minut temu. Trzymał w ręce hot-doga, widać że był dość głodny. Pewnie jak ty nic nie jadł od rana. Zza rogu wyłoniła się maska twojego autobusu, więc wyciągnęłaś bilet miesięczny który wcześniej niezdarnie upchałaś w kieszeni. Kolejki ludzi zaczęły zbiegać się w Waszą stronę, wiele osób niegrzecznie się przepychało i klnęło. Jeden starszy mężczyzna niezdarnie wepchnął się pomiędzy ciebie a chłopaka i przypadkowo popchnął blondyna który wypuścił hot-doga z ręki. Jego przekąska z wielkim pluskiem wylądowała w kałuży.
- Cholera - chłopak zlizał z palców resztki ketchupu.
Z powodu dobrego samopoczucia wpadłaś na nietypowy jak na ciebie gest. Wyjęłaś z torby lekko zgniecioną już drożdżówkę i trzymając ją w dłoni podsunęłaś ją chłopaki pod nos.
- Weź moją.. - rzuciłaś przyjaźnie. - Ja nie jestem specjalnie głodna a ty nie zdążysz już wrócić do kiosku po kolejnego hot-doga.
Chłopak pokręcił przecząco głową, próbują odepchnąć od siebie podarunek ale ty wepchałaś mu drożdzówkę w dłonie i kazałaś nie grymasić. Blondyn uśmiechnął się zadowolony i zauważyłaś żema na swoich białych zębach aparat dentystyczny.
Kolejnego dnia nie było już tak kolorowo. Przez deszcz zasypiałaś praktycznie cały czas, słysząc dźwięk kropel rozbijających się na szybie. Spóźniona wparowałaś do sali gdzie odbywała się twoja pierwsza lekcja. Pani zadała ci za karę referat, przez który musiałaś po lekcjach biec do biblioteki. Zagubiona szwędałaś się między regałami w poszukiwaniu encyklopedii. Okazało się że stoi na samej górze regału. Ruszyłaś do sekcji gdzie znajdowała się czytelnia, żeby poprosić kogoś o pomoc. Wtedy usłyszałaś znany ci głos dobiegający zza pleców.
- W czymś pomóc? - zapytał chłopak, który okazał się być kolegą od hot-doga.
- Eee, w sumie to tak.. Mógłbyś ściągnąć dla mnie encyklopedię z górnego regału? - zapytałaś nieco zdziwiona tym że świat jest tak mały i że znów się spotkaliście.
- Nie wiem czy sięgnę, ale mam u ciebie dług więc spróbuję - powiedział rozbawiony.
Chwilę później trzymałaś w dłoniach wielką książkę, której waga nieco cię przytłaczała.
- Dzięki.. - spojrzałaś na plakietkę chłopaka. - Niall.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała, będę w sekretariacie.
Uśmiechnęłaś się, kiwnęłaś głową i patrzyłaś jak chłopak się oddala. Po godzinie spisywania notatek w końcu miałaś jakąś bazę do twojego referatu i mogłaś wrócić do domu. Idąc do wyjścia zauważyłaś że Niall wciąż siedzi w sekretariacie. Postanowiłaś zaryzykować.
Powoli podeszłaś do chłopaka, który natychmiast zerwał się na równe nogi i poprawił etykietkę z imieniem która przekrzywiła się gdy wstawał.
- Czegoś.. czegoś potrzebujesz? - zapytał.
Odchrząknęłaś.
- Wiesz, mówiłeś coś przedtem o długu wdzięczności.. Więc pomyślałam, że może tą pomoc z encyklopedią uznam za twój obowiązek, a odwdzięczysz się w jakiś inny sposób.. - serce zaczęło ci bić trochę szybciej niż zazwyczaj.
Chłopak spojrzał na ciebie zdezorientowany.
- Co masz na myśli? - zapytał, podchodząc do ciebie.
- No wiesz, moglibyśmy pójść na jakieś hot-dogi albo coś.. Taka przyjacielska pogawędka - bąknęłaś i miałaś ochotę wybiec bo czułaś że twój pomysł nagle stracił jakikolwiek sens. Jednak Niall nieoczekiwanie uśmiechnął się i włożył ręce do kieszeni spodni.
- Kończę o 17, więc mógłbym po ciebie wpaść.. Czy coś - dodał szybko.
Odetchnęłaś z ulgą. Chyba się udało.
- Super, to ja może dam ci swój numer i się dokładniej umówimy.
Niall kiwnął głową, po czym wdaliście się w krótką rozmowę.
Wychodząc z biblioteki zauważyłaś że przestało padać i zrobiło się wyjątkowo ciepło. Ciekawe, całkiem jakby Niall rozświetlał wszystko co jest wokół ciebie.
Dobra, w sumie ten imagin nawet nie ma zakończenia. Ale nie mogłam nic wymyślić, nic nie przychodziło mi do głowy więc...
Nie wyszedł tak jakbym chciała ;//
Czytasz = Komentujesz
Buziolee ;**
~~Lolaa
czwartek, 26 grudnia 2013
Hejka Directionerki ;**
Czesia Siostryy xx
Pisałam że będę ok. 27 grudnia więc jestem dzisiaj i bd jeszcze jutro ale później to dopiero ok. 6 styznia bo mi internet się zepsuł i 6 stycznia przyjdą go naprawić a jtr i dzisiaj jestem u siostry bo Święta xOxO
------IMAGIN Z NIALL'EM------
Usiadłam na brązowej, zamszowej kanapie i czekałam. Czekałam aż wróci. Powie kocham Cię, ale to nie nastąpi. Przecież umarł. Ludzie twierdzą, iż umarł on dla mnie. Ja wiem swoje. Wiem, że umarł przeze mnie. Nie chciał tego. Przecież mieliśmy plany. Pragnęliśmy wziąć ślub, mieć dzieci, dom z ogrodem i psa. Niby takie banały, ale nas to uszczęśliwiało.
Rozmyślałam tak o tym jeszcze bardzo długo. Łzy ciekły mi po twarzy niczym wodospad Niagara.
Usłyszałam dzwonek. Nie chętnie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie. Za drzwiami stał Niall. Ten Niall, który nie żyje. Szybko zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po nich.
Pisałam że będę ok. 27 grudnia więc jestem dzisiaj i bd jeszcze jutro ale później to dopiero ok. 6 styznia bo mi internet się zepsuł i 6 stycznia przyjdą go naprawić a jtr i dzisiaj jestem u siostry bo Święta xOxO
------IMAGIN Z NIALL'EM------
Usiadłam na brązowej, zamszowej kanapie i czekałam. Czekałam aż wróci. Powie kocham Cię, ale to nie nastąpi. Przecież umarł. Ludzie twierdzą, iż umarł on dla mnie. Ja wiem swoje. Wiem, że umarł przeze mnie. Nie chciał tego. Przecież mieliśmy plany. Pragnęliśmy wziąć ślub, mieć dzieci, dom z ogrodem i psa. Niby takie banały, ale nas to uszczęśliwiało.
Rozmyślałam tak o tym jeszcze bardzo długo. Łzy ciekły mi po twarzy niczym wodospad Niagara.
Usłyszałam dzwonek. Nie chętnie podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie. Za drzwiami stał Niall. Ten Niall, który nie żyje. Szybko zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po nich.
- To...to niemożliwe.- powiedziałam sama do siebie. Przecież on nie żył.
Po chwili usłyszałam jego głos. To nie był ten sam roześmiany, pełen entuzjazmu głos.
Ten był przepełniony chłodem i był strasznie szorstki.
- To ty Niall?-zapytałam- to ty?
- Kocham Cię- tylko tyle zdążyłam usłyszeć. Chyba zemdlałam...
Obudziłam się i poczułam ból głowy jak i całego ciała. Wstałam i ociężałym chodem ruszyłam do kuchni. Zrobiłam sobie 1 kanapkę. Pomyślałam ,,To już rutyna". Codziennie jadłam tylko 1 kanapkę obojętnie o jakiej porze dnia. Nie byłam w stanie nic przełknąć. Wszystko przypominało mi o nim. Nawet to cholerne jedzenie, które tak kochał! Następnie poszłam się umyć i ubrać. Brzydziłam się swoim ciałem, a konkretnie ranami na nim. Tak, cięłam się, ale nie kontrolowałam tego.
Szybko zsunęłam rękawy swojej szarej bluzy. Postanowiłam się nie zadręczać. Wyjść w jakieś piękne miejsce.
Ubrałam buty i wybiegłam z tego okropnego domu, nawet go nie zamykając.
Pobiegłam na drogę. Przed spotkaniem z Niall'em lubiłam tamtędy chodzić, ale mój nawyk zmienił się przez prośby Chłopaka.
Od zawsze nienawidziłam mówić o swoim życiu. Nie cierpiałam przyznawać się do własnych błędów.
Byłam osobą skrytą.
Szłam myśląc o przeszłości. O tym jak nam było dobrze z Blondynem. Kochałam go. Kochałam z nim przebywać. Ale czy on mnie kochał? Oto jest pytanie. Gdyby mnie nie kochał nie oddałby za mnie życie. Takie usprawiedliwienie utrzymywałam w swojej głowie.
~~~***~~~
Codziennie przez 2 miesiące przychodziłam na ta drogę. Chodziłam po niej, rozmyślałam o swoim życiu.
Dzisiaj postanowiłam złamać obietnicę, którą złożyłam Niall'erowi. Postanowiłam popełnić samobójstwo.
Szłam jak zawsze po asfalcie i nagle zauważyłam samochód.
To mój czas- powiedziałam- ŻEGNAJ ŚWIECIE!
~~~***~~~
Obudziłam się zdyszana. Poczułam jak Niall mnie całuje i mówi: To tylko zły sen.
--------KONIEC IMAGINA--------
Szarpnęłam się nawet na zdjęcia i gif xD
Dobra wiem że krótki no bo pisany na szybko ;/
Buziole i do jutraa ;*
~~Lolaa
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Lololo xx
Hejjo <33
Wiem długo mnie nie było (ok. tydzień ) no ale wiecie są Święta i chciałam pomóc w przygotowaniach i wgl ;*
Wieciee o co kaman c'niee? ;pp
Tak więc Wesołych Świąt wszystkim ;**
Wejdę jakoś tak około 27 grudniaa ;* ^^
Buziolee :* <3
~~Lolaa
Wiem długo mnie nie było (ok. tydzień ) no ale wiecie są Święta i chciałam pomóc w przygotowaniach i wgl ;*
Wieciee o co kaman c'niee? ;pp
Tak więc Wesołych Świąt wszystkim ;**
Wejdę jakoś tak około 27 grudniaa ;* ^^
Buziolee :* <3
~~Lolaa
sobota, 14 grudnia 2013
;*
Hejka ludziole <3
Łał długo mnie nie było przepraszam <33 ;(
------------------KONKURS--------------
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia postanowiłam że urządzę konkurs na najlepszego imagina ;)
Co o tym myślicie?
Jak pod tym postem będzie co najmniej 3 komentarze że chcecie to napiszę szczegóły <3
------------------NA RAZIE KONIEC NA TEMAT KONKURSU-----------------
Tutaj macie jeszcze MEGA długiego imaginka z Harry'm <3
Taki długi no ale jest <3
--------------------IMAGIN-----------------------
Był chłodny, deszczowy poranek. Wstałam z łóżka, lecz już po chwili zaczęłam tego żałować. Nie miałam humoru, na nic. W mojej sytuacji nikt by nie miał. Od dwóch lat zakochana jestem w przyjacielu, na imie mu Harry. Tak, to Harry Styles, ten Harry Styles z One Direction. On może mieć każdą, dlatego właśnie do niego nie startowałam.Był mi bliski jak nikt inny, ja jemu zresztą też. Wczoraj przedstawił mi swoją nową dzieczynę. Zabolało… Udawałam, że się cieszę, ale w głębi duszy wcale tak nie było.
Znałam go zanim był sławny, nasza przyjaźń liczy prawie 10 lat. Nasze mamy to również najlepsze przyjaciółki. Miałam kiedyś nadzieję, że wyjdzie z tego coś więcej, niestety, myliłam się. Gdy przedstawił mi tą Kimberlly, poczułam, że muszę zapomnieć. O nim. O tym co czuje. Że musze zacząć życie na nowo. Tak więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Moja mama już od progu przywitała mnie serdecznym uśmiechem.
- No jak było ?? – spytała. Wróciłaś jakoś wcześniej niż normalnie.
- Teraz będę tak wracać codziennie. O ile w ogóle będę wychodzić.- powiedziałam wspypując kakao do szklanki.
- Jak to? Coś się stało ? A co u Harrego???
- Możesz mi o nim nie mówić? Próbuję zapomnieć, nie widzisz?? Staram się wymazać go z życia, z pamięci. Staram się sprawić, aby zniknął. Musisz mi to utrudniać?- wykrzyczałam do mamy,a ona stała jak wryta, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Po chwili podeszła do mnie i wprost spytała :
- Zranił cię?
- Nie mamo, ja sama się zraniłam. Sama złamałam sobie serce. To moja wina. Nie powinnam była zakochiwać się w chłopaku z wyższej półki. Albo powinnam coś z tym zrobić,
albo po prostu się odkochać. A ja nie robiłam nic. Nic…
- Skarbie, tak mi przykro. Jeśli chcesz pogadam z Anne, ona porozmawia z Harrym i…
- Mamo ! On ma dziewczynę, nie rozumiesz ?? Wczoraj mi ją przedstawił, dlatego wróciłam wcześniej.
- Ale to chyba nie przeszkodzi waszej przyjaźni ??
- Z mojej strony to nie jest już tylko przyjaźń. Mamo zrozum, za każdym razem gdy siedzieliśmy obok siebie, gdy niechcący złapał mnie za rękę, gdy tonął w moich oczach, gdy
mówił jak bliska mu jestem, dla niego to było czysto przyjacielskie. Ale nie dla mnie. Moje serce zaczęło bić mocniej, miałam ochotę zostać przy nim, na zawsze. W jego ramionach mogłabym umrzeć, to była by przyjemna śmierć.
Gdy to powiedziałam w oczach twojej mamy pojawiły się łzy. Nie wiedziałam, czy smutku, czy wzruszenia, a głupio było pytać. Jednak zaryzykowałam
- Mamo, czemu płaczesz ??
- To co powiedziałaś, było tak piękne…. Moja mała córeczka już dorosła.- powiedziała, po czym mocno mnie przytuliła. – Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak, to dość trudna sytuacja.
- Nikt nie może mi pomóc. Zapomnieć- najlepsze lekarstwo. Po chwili wzięłam swoje kakao i poszłam na górę. Puściłam jakiś dołujący kawałek. Słyszę dźwięk dzwonka ,patrzę na wyświetlacz. Katy,moja bff dzwoni.
- Co ? – powiedziałam odbierając telefon.
- To ja chcę cię zaprosić na grilla,a ty mi wyskakujesz z „co?” . Szykuj się, zaczynamy o 17 .
- Spierdalaj, nie mam ochoty- powiedziałam. Sama nie wiem, czemu byłam taka niemiła. Nigdy taka nie byłam.
- aha. fajnie wiedzieć. wiesz co? naprawdę nei wiem o co ci chodzi, ale mogłabyś się ogarnąć. to tyle z mojej strony, jak zmienisz zdanie to wbij. cześć.
- cześć.
Ku*wa co ja robię ?? Co się ze mną dzieje? – pomyślałam. Wczorajszy wieczór zrujnował mi życie. Jednak postanowiłam napisać esa do Katy i przeprosić za swoje zachowanie.
” Hej, przepraszam, po prostu nei mam humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnei to męczy. Jak zdążę się ogranąć to wpadnę, choć nie zapewniam, że będę w dobrym humorze. Buziaki, ”
Wysłałam, i od razu zaczęłam się ogarniać.
* tymczasem u twojej bff *
OCZAMI HARREGO
Cześć !- rzuciłem w kierunku Katy.- Już jesteśmy !
Katy odwróciła się i spojrzała z niesmakiem.
O… hej. Nie wiedziałam że Kimberlly też będzie. No ale wejdźcie, reszta chłopaków jest już na tarasie.
– A ?? Jest już ?
- Nie, nw czy będzie. Ale mówiła że się postara, chociaż wątpię.- powiedziała do mnie Kate. Wczoraj dziwnie się zachowywała, martwiłem się o nią. Jest najbliższą mi osobą. Przyjaciółką. Najlepszą. Ale nic więcej. Nie czułem do niej ‚ mięty ‚ . To była po prostu dobra kumpela .
Może ci pomóc? – rzuciłem w kierunku Katy. – Nie dzięki, dam sobie radę. Ale miło że pytasz – odpowiedziała. Lubiłem ją. Była zawsze miła i promienna. Może właśnie dlatego
przyjaźniła się z . Ona również należała do osób optymistycznie patrzących na świat. Nigdy nie widziałem jej smutnej,załamanej,płaczącej. Nawet jeśli miała jakiś kłopot mówiła tylko, że życie idzie dalej. Że nie warto przejmować się głupotami. To cała Największa optymistka jaką w życiu spotkałem. Co ja bym bez niej zrobił ??
Nagle usłyszałem dźwięk sms. To był telefon Katy.
- KAATYYY !! SMS !!! – krzyknąłem, mimo, że była nie dalej niż 15 metrów ode mnie.
- Nie mogę teraz, to weź przeczytaj !
– No ok. To od Pisze, że przeprasza, i po prostu nie ma humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnie to męczy…- i w tym momencie, gdy Katy usłyszała treść sms podbiegła wyrwała mi telefon z ręki i sama przeczytała jego dalszą część.
- niedługo będzie. Wiesz Harry, jednak pomóż mi trochę.
Zgodziłem się, lecz w mojej głowie był ten sms. Coś się dzieje, czuję to. Co ją męczy?? Co od wczoraj ją męczy? No cóż, jak przyjdzie to pogadamy. Martwiłem się jak cholera ale jak już przyjdzie to wszystko mi przejdzie. Zapewne zarazi mnie swoją optymistyczną energią. Wtedy spojrzałem w kierunku furtki. Ona już szła. Pomachała nam i szybko zawołała Katy.Nagle usłyszałem dźwięk sms. To był telefon Katy.- KAATYYY !! SMS !!! – krzyknąłem, mimo, że była nie dalej niż 15 metrów ode mnie.- Nie mogę teraz, to weź przeczytaj !– No ok. To od Pisze, że przeprasza, i po prostu nie ma humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnie to męczy…- i w tym momencie, gdy Katy usłyszała treść sms podbiegła wyrwała mi telefon z ręki i sama przeczytała jego dalszą część.- niedługo będzie. Wiesz Harry, jednak pomóż mi trochę.Zgodziłem się, lecz w mojej głowie był ten sms. Coś się dzieje, czuję to. Co ją męczy?? Co od wczoraj ją męczy? No cóż, jak przyjdzie to pogadamy. Martwiłem się jak cholera ale jak już przyjdzie to wszystko mi przejdzie. Zapewne zarazi mnie swoją optymistyczną energią. Wtedy spojrzałem w kierunku furtki. Ona już szła. Pomachała nam i szybko zawołała Katy.Nagle usłyszałem dźwięk sms. To był telefon Katy.- KAATYYY !! SMS !!! – krzyknąłem, mimo, że była nie dalej niż 15 metrów ode mnie.- Nie mogę teraz, to weź przeczytaj !– No ok. To od {T.I} Pisze, że przeprasza, i po prostu nie ma humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnie to męczy…- i w tym momencie, gdy Katy usłyszała treść sms podbiegła wyrwała mi telefon z ręki i sama przeczytała jego dalszą część.- niedługo będzie. Wiesz Harry, jednak pomóż mi trochę.Zgodziłem się, lecz w mojej głowie był ten sms. Coś się dzieje, czuję to. Co ją męczy?? Co od wczoraj ją męczy? No cóż, jak przyjdzie to pogadamy. Martwiłem się jak cholera ale jak już przyjdzie to wszystko mi przejdzie. Zapewne zarazi mnie swoją optymistyczną energią. Wtedy spojrzałem w kierunku furtki. Ona już szła. Pomachała nam i szybko zawołała Katy.
MOIMI OCZAMI
Ku*wa mać co on tu robi ?!! I to jeszcze z tą Kimberlly ?? – powiedziałam do Katy. Starałam się powiedzieć to cicho tak, aby nikt oprócz Was nie słyszał
- Przepraszam, sama się zdziwiłam że ją tu przyprowadził. Chodź, kiełbaski są prawie gotowe.
- Serce pęka mi na miliard kawałków a ty mi tu pierdolisz o kiełbaskach ?! – krzyknęłam. Harry chyba usłyszał bo dziwnie się spojrzał. Zresztą nie tylko on. Wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. To nie moja wina, że ja zauważam tylko jego. Zrobiło mi się głupio.
- Ja chyba jednak powinnam pójść do domu, to że tu jestem to nie jest dobry pomysł. I do tego Harry patrzy na mnie jak na idiotkę. Wiesz, to miłej zaba…
- Chodź, proszę. Nie możesz całe życie przed nim uciekać. – powiedziała, po czym wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Hej- powiedziałam do wszystkich przez sztuczny uśmiech. Spojrzałam na Kimberlly. Była śliczna. Piękne, blond włosy, cudowne zielone oczy, szczupła sylwetka, długie nogi…
kto zostawiłby takie cudo dla takiego czegoś jak ja ??? Harry usiadł obok niej,powiedział coś na ucho i zaczęli się całować. I w tym momencie pierwszy raz od wielu,naprawdę wielu lat na moim policzku pojawiła się łza. Louis od razu to zauważył i patrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- … ten ,no … wiesz… bo , może… – nie mógł nic powiedzieć. Po chwili zoorientowałam się, że po moim policzku spłynęła łza. Otarłam ją szybko, po czym spojrzałam na Lou i przyłożyłam palec do ust. Katy spojrzała na mnie. W moich oczach ponownie było pełno łez. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, lecz nic nie mówiła. Nie wiedziałam, co mam zrobić, więc szybko otarłam łzy, po raz ostatni spojrzałam na zakochanych. That should be me!- pomyślałam.
Usiadłam, Liam opowiedział jakiś dowcip, czy historyjkę, nie wiem sama, nie słuchałam go. Wszyscy się śmiali. Dosłownie wszyscy, tylko nie ja. Wtedy Harry spojrzał na mnie ze zdziwieniem. „Ona się nie śmieje? WTF ?” – miał minę jakby właśnie to chciał powiedzieć.
- Ej no co jest ? – krzyknął patrząc na wszystkich, a na końcu na mnie . Coś się stało ? Ty… jesteś … smutna ? Mała, co się dzieje ? – pytał wciąż trzymając za rękę Kimberlly.
Spojrzałam na Katy. Mimiką chciałam dać jej do zrozumienia, że zaraz mu o wszystkim powiem. Katy zrobiła duże oczy i zaczęła kiwać przecząco głową.
Tak, jakby wewnątrz krzyczała:” Nie debilko, tylko nie to! Popełnisz największy błąd swojego życia” … Nie wiedziałam co mam robić.
OCZAMI HARREGO
Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. To było cos jak sen. Sztuczna, dziwna atmosfera. Co jest ? Najpierw wczorajszy wieczór, potem ten dziwny sms, te jej dzisiejsze zachowanie. To nie była moja To nie ona. Naglę między nią a Katy działo się coś dziwnego. Byłem pewien, że ona wie o co chodzi. Miałem już dość, po chwili krzyknąłem:
- Co jest ?!! No powiesz mi w końcu co się dzieje ?! Proszę, nie mogę patrzeć jak cierpisz…- po wypowiedzeniu tych słów również po moim policzku spłynęła łza.
- Okej… Powiem …- mówiła wciąż kontaktując się wzrokiem z przyjaciółką. Ale nie tobie. Kimberlly? Mogę cię prosić na chwilkę ? – powiedziała, a ja mało co nie zamarłem.
Kimberlly powie, a mi nie ? O co tu chodzi ? Nic już nie rozumiałem.
MOIMI OCZAMI
Kimberlly szybko wstała i poszła ze mną na spacer. Spacerowałyśmy długo, aż w końcu przystanęłam i powiedziałam : Masz niesamowity skarb. Doceń to rozumiesz ??
Jednak ona nie rozumiała o czym mówię. Odwróciłam się do niej tyłem i kontynuowałam :
Harry, jest niesamowity. To osoba, która daje ci uśmiech, gdy masz gorsze dni, jest z tobą blisko, zawsze , kiedy go potrzebujesz, jego cudowne śmiejące się oczy,
te cudowne ramiona którymi otula cię, gdy jest ci źle, te boskie dłonie, którymi gładzi twoje policzki, te usta… ile ja bym oddała żeby być na twoim miejscu i móc całować
te słodkie usta. i przede wszystkim : ile ja bym oddała, żeby móc mieć w opiece jego serce, żeby być jego powodem do życia, żeby uśmiechał się do mnie o poranku, i śpiewał kołysankę do ucha o zmierzchu. ile ja bym oddała, żeby mieć taki skarb, żeby po prostu go mieć. Nie spieprz tego rozumiesz ?? Masz być przy nim za każdym razem, gdy będzie cię potrzebował. Nie wolno ci go skrzywdzić. Masz sprawić, by czuł się najszczęśliwszy na świecie. Ja bym potrafiła. Ty też powinnać…
Obiecaj mi, że będzie z tobą szczęśliwy, że jego życie będzie najpiekniejszym jakie można sobie wymarzyć. OBIECAJ!!
- O-o-oo-ob-iec-obiecuję… – powiedziała. Była zszokowana. Miała łzy w oczach. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Zapewne nie spodziewała sie tego co jej powiedziałam.
Po chwili spytała czy już wracamy. Odpowiedziałam że tak. Gdy szłyśmy powiedziałam jej:
- Wiesz, czemu ci to wszystko powiedziałam??
– No,tak, nie za bardzo…
- Jestem tylko jego przyjaciółką. Ty jesteś jego dziewczyną. Uczyń go najszczęśliwszym na świecie. Ja zniknę. Nie potrafię żyć w jego otoczeniu. Bądźcie szczęśliwi…-wydukałam cała zapłakana.
- Jesteś cudowna. Taka przyjaciółka dla Hazzy to skarb-powiedziała, po czym objęła mnie i trzymała mnie mocno i długo w swych objęciach. Zaczęłam płakać. Wręcz ryczeć.
Ryczałam jej w ramię, a ona jedynie delikatnie przejeżdżała ręką po mojej głowie, próbując mnie uspokoić. Po chwili szyłyśmy normalnie dalej. Dotarłyśmy na miejsce.
Gdy weszłyśmy wszyscy patrzyli na nas z otwartymi ustami. Ja cała zapłakana, Kimberlly z zszokowaniem na twarzy i łzami w oczach. Harry zaczął się szczypać mówiąc pod nosem „obudź się, obudź się”. Wariat. Za to go kochałam. Szkoda, że będziemy musieli się pożegnać. On był moim tlenem. Dosłownie. Bez niego nie widziałam sensu życia.
OCZAMI HARREGO
Nie, to jednak nie sen. Podszedłem więc do i krzyknąłem do niej: Możesz mi ku*wa powiedzieć o co chodzi? To mnie już przerasta, ja nic nie rozumiem… Złapałem ją za rękę, trzymałem ją kontynuując : Co się stało ? Co się tak nagle stało ?? Najgorszy dzień mojego życia… No co się ku*wa dzieje??
Lecz ona nie odpowiadała. Stała wpatrzona w moje oczy, wszyscy wokół skupieni byli na nas. Ona wciąż patrzyła i powiedziała jedynie : Jak to teraz będzie?? Nie pomyślałam o tym, przecież, przecież ja… Wszyscy włącznie ze mną zrobili miny w stylu „WTF?!!”. Oprócz Kate i Kimberlly. One patrzyły i czekały na dalszy tok wydarzeń.
Puściłem jej dłoń. Podszedłem do Kimberlly, ucałowałem ją i spytałem, czemu ona płakała.
– Bo… Harry to jest skomplikowane… .
- Bo taki jest ten świat, skomplikowany. Powiesz mi o co chodzi księżniczko ??
MOIMI OCZAMI
I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mój świat przestaje istnieć. To ja byłam jego księżniczką. Skoro już nawet to minęło, nawet ta jedna, pieszczotliwa nazwa należy już do kogoś innego… Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Wzięłam kurtkę i skierowałam się w kierunku furtki. Zanim wybiegłam, podeszłam jeszcze do Harrego. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam, po moim policzku płynęła łza po łzie. On nie wiedział, że to ostatni raz gdy mnie widzi. Nikt nie wiedział, co mam w planach. Jedynie Kimberlly mogłaby sie domyślać, wątpię jednak, że słowo „zniknę” odebrała w ten sposób, o którym myślałam.
Harry ścisnął mnie również, po czym powiedział : Jeśli będziesz gotowa, czekam. O każdej porze dnia i nocy czekam na twój telefon. Jedno słowo i jestem pod twoim domem, abyś mogła mi się wypłakać w rękaw. Ucałowałam go jedynie w policzek. Przytuliłam Katy, Zayna, Louisa, Liama i Nialla.. Nawet tą Kimberlly utuliłam. Poszłam do domu, wspominając po drodze całe moje życie. Życie, które dziś zakończę. Wiem, będę żałować, ale moje serce krwawi gdy muszę patrzeć na to wszystko. Przedtem postanowiłam jednak napisać list do Harrego, by wiedział, co do niego czuję. Gdy już go napisałam wyszłam szybko z domu i udałam się na dworzec kolejowy. Po drodze wrzuciłam ten list do skrzynki pocztowej Hazzy. Wyglądało na to, że jest już w domu, bo światło w jego pokoju się paliło. Poszłam szybko dalej, przed siebie, tak, aby nikt mnie nie zauważył.
Dotarłam. Spojrzałam na rozkład jazdy pkp. Najbliższy pociąg będzie przejeżdżał tędy za około pół godziny. Wtedy rzucę się na tory. W tym czasie zastanawiałam się jeszcze, czy powinnam to zrobić. A co z mamą? Z Katy? Co jeśli mama tego nie przeżyje, jestem jej jedynym dzieckiem. Nie, ja nie dam rady, nie zrobię tego.
Wspominałam jednocześnie całe moje życie. Było cudowne, mogłoby dalej być cudowne. Ale ja bez niego nie potrafię. Po prostu nie umiem, nie daję rady. To zbyt trudne.
Nagle widzę w oddali nadjeżdżający pociąg. Za około 2 minuty przestanę żyć. Przestanę oddychać.Nie będzie mnie. Pociąg jest coraz bliżej. KOCHAM CIĘ MAMO, KOCHAM CIĘ HARRY.KOCHAM CIĘ KATY. KOCHAM WAS – krzyknęłam . Miej mnie w swojej opiece Boże !- powiedziałam. Pociąg jest już w pobliżu. Skoczyłam.
Z zamierzonym skutkiem. Zmarłam od razu, siła uderzenia była zbyt silna. Ale czy byłam szczęśliwa? Czy byłam z siebie dumna?? Nie. Nie pomyślałam, że teraz już nawet go nie dotknę. Już go nie zobacze.Chcę wrócić, chcę odżyć. Ale juz za późno. Jaka ja jestem głupia.
OCZAMI HARREGO
Po wczorajszym wieczorze dużo myślałem o . Jest mi bliższa niż myślałem. To ona jest najważniejsza na całym świecie, nie ma się co zastanawiać. Zasnąłem około 5 nad ranem i około 7:00 obudziły mnie jakieś krzyki i płacze na dole. Od razu pobiegłem na dół, by zobaczyć, co się stało. Moja mama przytulająca mamę Jej mama płakała, cała się trzęsła. Moja zresztą też. To nie wróżyło nic dobrego.
„I jak ja powiem Harremu, że nie żyje? ” powiedziała po cichu moja mama do mamy Stałem jak wryty po czym powiedziałem po cichu : Coo ? Jak to ?? To nie może być prawda ! Jak to możliwe ?
Jej mama spojrzała na mnie z pogardą. – Obyś był tego wart! – powiedziała do mnie. A ja wciąż nei wiedziałem o co chodzi. Usiadłem na kanapie, jej mama obok mnie.
– Wczoraj w nocy … skoczyła pod pociąg. To było prawdopodobnie samobójstwo… – powiedziała jej mama przełykając łzy .
- … – w tym momencie chciałem coś powiedzieć, ale rozpłakałem się jak małe dziecko. Przecież od 2 dni było z nią coś nie tak. Gdybym się bardziej postarał ona by żyła. Jak mogłem tak łatwo odpuścić ?! To moja wina, to przeze mnie do tego doszło. Ale co było głównym powodem?? Postanowiłem spytać o to jej mamę.Odpowiedziała krótko i nie dość zrozumiale :
- Nie wiem, póki co pozostaje mi się tylko domyślać. Policja szuka w jej pokoju jakichś wiadomości, listów, lub czegokolwiek co mogłoby pomóc w rozwiązaniu przyczyny jej śmierci. Nie zostawiła ci niczego??
Od razu sprawdziłem pocztę głosową, smsy, e-maila. Nic nie było. Poszedłem jeszcze tak na wszelki wypadek sprawdzić skrzynkę na listy. Było coś ” od do Harrego” .
Nie chciałem czytać tego w towarzystwie jej matki, więc usiadłem na ławce w parku 2 ulice dalej.
Drogi Harry,
Gdy będziesz czytał ten list mnie już nie będzie na tym świecie. Jak sam powiedziałeś ten świat jest skomplikowany… Ja nie chciałam się zabić. To po prostu tak jakoś wyszło. Kocham Cię. Całego. Od głowy z cudownymi, kręconymi włosami po stopy z którymi mogłabym przewędrować choćby pół świata. Wiem że ty mnie nie, do tej pory jakoś z tym żyłam. Ale teraz, gdy wiem że ty kochasz inną, życzę Wam po prostu szczęścia. Kimberlly wydaje się być fajną dziewczyną. Wybacz że nie powiedziałam ci co mnie gryzie, ja nie umiałam. Poprosiłam wtedy na słówko Kimberlly, by uświadomić jej, jaki ma skarb. By uświadomić jej że ja jestem w stanie oddać nawet życie za taki skarb. Prosiłam ją również, by obiecała mi, że sprawi byś był najszczęśliwszy na świecie, że nigdy cię nie zrani. Obiecała mi to , więc możesz być spokojny. Będzie Wam razem dobrze, jestem tego pewna. Powiedz Katy, że była jak siostra, dziękuję jej za wszystko, kocham ją. Powiedz Zaynowi, Louisowi,Liamowi i Niallowi że byli jak tacy nieznośni bracia, ale kocham ich również i dziękuję że byli. Powiedz mojej najcudowniejszej na świecie mamie, że jest cudem, każde dziecko mogłoby jedynie śnić o tak cudownej rodzicielce jaką miałam ja. I pozdrów swoją mamę, to naprawdę cudowna kobieta I przede wszystkim pamiętaj – jakkolwiek źle by u ciebie nie było, nie poddawaj się. Jesteś cudowny. Chcesz dowodów?? Ok. Byłeś moim tlenem. Moim powodem do życia. Byłeś jak… Po prostu byłeś i za to Cię kocham. Najcudowniejsza osoba, na jaką można trafić. Zazdroszczę tym wszystkim ludziom na Ziemi, że mogą przebywać w twoim otoczeniu. Pamiętasz ten mocny uścisk wczoraj?? To było na pożegnanie,kochanie moje najdroższe. Powiedziałeś wtedy, że zawsze mogę na ciebie liczyć i w ogóle. Wtedy wiedziałam, że jesteś wart tej głupoty którą popełniam. Ale ja nie odeszłam skarbie. Ja wciąż jestem. Jestem, tylko mnie nie widzisz. Czujesz, lecz nie widzisz. Nie możesz dotknąć, przytulić. Ale możesz powiedzieć mi wszystko. Od dziś jestem twoim aniołem stróżem.I proszę Cię, dąż do celu. Zawsze. Bez względu na przeciwności losu. Nie poddawaj się nigdy. Trzymaj się ciepło Harry. Zawsze będę Cię kochać. Twój anioł stróż.
Gdy to przeczytałem zalałem się łzami. Też chciałem się zabić by być z nią teraz. Gdy jej zabrakło dotarło do mnie, że ja ją jednak kocham. Że bez niej to życie będzie bezsensu. Ale nie mogłem się poddać, poświęciła dla mnie życie, muszę się teraz postarać, żeby faktycznie mogła powiedzieć, że byłem tego wart.
Wróciłem do domu. W domu byli już chłopacy, Kate i Kimberlly. No i oczywiście moja mama i mama Pokazałem im ten list podczas gdy sam poszedłem na górę wypłakać się w poduszkę trzymając jej zdjęcie w ręku. Ja ją naprawdę kocham. Boże, czemu nie dałeś mi zauważyć tego wcześniej?? Czemu pozwoliłeś, bym dał jej tak cierpieć !
Do pokoju weszła Kimberlly. Powiedziałem jej o moim uczuciu do Kim nie miała do mnie wyrzutów.
- Widziałam, jak ona cię kocha. Bardzo. To co napisała w tym liście, po prostu… Szkoda, że już jej nie ma, bylibyście szczęśliwi, naprawdę. Pamiętaj jednak, że mnie masz,
jak chcesz się komuś wypłakać to wal śmiało .
- Wybacz, ale wolałbym zostać sam. Ale dziękuję…
*3 miesiące później*
OCZAMI KATY
Jest nam ciężko bez ciebie. Nie dajemy sobie rady. Twoja mama zmieniła się nie do poznania. Chłopcy również. Zayn przestał zwracać tak znacznie uwagę na wygląd.Louis nie żartuje już ze wszystkiego. Ciężko w to uwierzyć, ale on … spoważniał. Liam przestał dokupywać sobie żółwie i normalnie korzysta z łyżeczek. A, no i przestał oglądać już Toy Story. Niall je coraz mniej, w Nandos był ostanio z 1,5 miesiąca temu. Mnie również jest bardzo ciężko… A Harry?? Jego prawie nie ma. Siedzi cały czas albo w pokoju rozmawiając z twoim zdjęciem, albo na cmentarzu siedząc przy twoim grobie. Codziennie przynosi ci kwiatka. On cię kocha , on cię na prawdę kocha… On cię czuje, on czuje, że jesteś z nim. Stara się robić teraz wszystko tak, byś była z niego dumna. Tak, żebyś była zadowolona. Nie zważa na to czy będzie szczęśliwy, zważa na to, czy ty byś była. To naprawdę cudowny chłopak, widać, że cierpi, zresztą tak jak my wszyscy. Na twoim pogrzebie 2 godziny po zakończeniu wszystkiego wciąż stał przy twojej trumnie. On i Kimberlly nie są już razem, nikt mu cię nie zastąpi.
Mnie również. Tęsknie za tobą. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką, tak samo zawsze będziesz miłością Harrego, bez względu na to, czy żywą, czy martwą…
---------------KONIEC IMAGINA-----------------
Ach i był on już na moim starym blogu i stronce ;)
Czytasz = Komentujesz
~~Lolaa
niedziela, 1 grudnia 2013
Kokursik ;)
To jak z tym konkursem?
Chcecie żebym zrobiła tak że wstawię np. 5 (ale raczej więcej) imaginów a Wy będziecie głosować który najlepszy, i ja wylosuję jedną osobę i zadedykuję jej tego imagina <33
Jak będą 3 komy to zrobię <3
~~Lolaa
Chcecie żebym zrobiła tak że wstawię np. 5 (ale raczej więcej) imaginów a Wy będziecie głosować który najlepszy, i ja wylosuję jedną osobę i zadedykuję jej tego imagina <33
Jak będą 3 komy to zrobię <3
~~Lolaa
Hejo Ludziole ;***
Czesiaaa ^^
Macie tutaj imagina z Liasiem <3
Co Wy na to żebym zrobiła konkurs na najlepszego imagina (mojego ;) )
Jak Wam się taki pomysł podoba to komentujcie ten post <3
Nie zdążyłam nawet otworzyć oczu, gdy do moich nozdrzy dotarł tak dobrze znany mi zapach męskich perfum. Podniosłam się by ucałować miłość mojego życia. Jego lekko rozchylone usta doprowadzały mnie do szału. Tak bardzo kocham. Zauważyłam że zaczyna się budzić , jego powieki powoli szły ku górze ukazując śliczne brązowe oczy. Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.- Dzień Dobry. – Uniósł się na łokciach by mnie pocałować.- Dzień Dobry – Złączyłam nasze usta w pełnym namiętności pocałunku, z którego wyrwał mnie zapach spalenizny.- Liam czujesz ??? – Zapytałam opierając swoje czoło o jego.- Co kochanie ??? – przejechał dłonią po moim policzku.- Coś się chyba pali … – Po tych słowach ciemno oki jak torpeda wyleciał z pokoju, pobiegłam za nim. W mgnieniu oka byliśmy na dole. Zapach docierał z kuchni. Po wejściu do pomieszczenia zauważyłam unoszący się dym i Lou siedzącego przy stole z skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej.- Co się tu stało ??? – Zapytał zdezorientowany Liam.- Bo ten piekarnik ma na mnie focha i spalił mi zapiekanki ,,,- Coś ty dziś brał ??? – Zaśmiałam się.- Nic po prostu ja i ten piekarnik mamy napięte stosunki ..- Dobrze się czujesz ?? – Zapytał roześmiany Liam.- Tak nawet B-A-R-D-Z-O dobrze.- Możesz mi powiedzieć od kiedy to zapiekanki wstawiamy na grillowanie w temperaturze 250'C ???- Od dziś !!! – Krzykną wychodząc z kuchni. Spojrzałam jednocześnie z Liamem na siebie po czym wybuchnęliśmy śmiechem.- Chodź posprzątamy tu .. – Powiedziałam przez śmiech. Zebraliśmy wszystkie brudne talerze, kupki i inne tego typu przedmioty i włożyliśmy je do zmywarki. Po wykonanej pracy wróciliśmy do naszego królestwa. Od razu wskoczyłam pod kordłe, opatulając się nią pod sam czubek nosa.- Nie za późno kopcie ??? – Zapytał siadając obok.- Nie sądzę .. – wystawiłam mu język i położyłam się.- ( T.i ) zaraz wybije 10 …. – Szeptał mi do ucha leżąc za moimi plecami.- Drapiesz .. – Zaśmiałam się, odpychając go od siebie.- Sorry misiek zapomniałem się wczoraj ogolić … – Obrócił nas tak że leżałam pod nim. – Cyba ci to nie przeszkadza hym ??? – Wpił się w moje usta uniemożliwiając mi wypowiedzenie jakichkolwiek słów. – Co misiek ??? – Uśmiechną się.- Nie przeszkadza … wręcz kocham cię takiego … – Zachichotałam.- Kochasz mnie takiego ??? – Zahaczył nosem o mój nos.- I z zarostem i bez niego zawsze jesteś zniewalający … – Liaś uśmiechną się uroczo po czym ucałował moje czoło, policzek później nos a na końcu usta. Przerwał nam głos Zayna docierający ze strony wejścia. Jak poparzeni oderwaliśmy się od siebie.- Ładnie, ładnie … Kiedy ja tu zdycham z głodu wy się zabawiacie ??? – Powiedział oparty o futrynę ze skrzyżowanymi rękoma. Zmierzyłam go od góry do dołu. Miał na sobie jedynie czarne rurki, włosy jak zwykle z rana w nieładzie … Cudowny widok.- Skoro tak umierasz z tego głodu to idź i sobie coś zrób – Zaśmiałam się, siadając po turecku poprawiając różowe spodenki w serduszka.- ( T.i ) kochanie ty moje … Jak bym umiał to bym zrobił ….- Nie kłam! Widziałam cię dużo razy w kuchni jak coś gotowałeś …- No ale twojej jajecznicy nic nie przebiję .. Więc plose .. – Zrobił minę szczeniaczka na co ponownie się zaśmiałam.- Ok zaraz zejdę … – Zayn kiwną głową. Zamykał już za sobą drzwi gdy znowu się wrócił …- A tak na marginesie .. Co się stało w kuchni ???- Lou robił zapiekanki .. – Liam zwrócił się do mulata po czym obaj się zaśmiali.- Ok to wszystko wyjaśnia .. – Zayn wyszedł zostawiając nas samych.- Zero prywatności w tym domu … – Payne mrukną pod nosem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wstała z łóżka i podeszłam do niego.- Główka do góry tygrysie .. – Wyszeptałam po czym pocałowałam jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Przeniósł swoje dłonie na moje biodra, przyciągając mnie bardziej do siebie.- Przy tobie nie umiem się smucić – Ponownie złączył nasze usta .- Dobra chodź bo Malik nam naprawdę zaraz padnie – Zaśmiałam się łapiąc jego dłoń. Wyszliśmy z pokoju kierując się w stronę schodów a potem kuchni, w której siedzieli Zayn, Harry i Niall
Podoba się ??
Czytasz = Komentujesz
~~Lolaa
Macie tutaj imagina z Liasiem <3
Co Wy na to żebym zrobiła konkurs na najlepszego imagina (mojego ;) )
Jak Wam się taki pomysł podoba to komentujcie ten post <3
Nie zdążyłam nawet otworzyć oczu, gdy do moich nozdrzy dotarł tak dobrze znany mi zapach męskich perfum. Podniosłam się by ucałować miłość mojego życia. Jego lekko rozchylone usta doprowadzały mnie do szału. Tak bardzo kocham. Zauważyłam że zaczyna się budzić , jego powieki powoli szły ku górze ukazując śliczne brązowe oczy. Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.- Dzień Dobry. – Uniósł się na łokciach by mnie pocałować.- Dzień Dobry – Złączyłam nasze usta w pełnym namiętności pocałunku, z którego wyrwał mnie zapach spalenizny.- Liam czujesz ??? – Zapytałam opierając swoje czoło o jego.- Co kochanie ??? – przejechał dłonią po moim policzku.- Coś się chyba pali … – Po tych słowach ciemno oki jak torpeda wyleciał z pokoju, pobiegłam za nim. W mgnieniu oka byliśmy na dole. Zapach docierał z kuchni. Po wejściu do pomieszczenia zauważyłam unoszący się dym i Lou siedzącego przy stole z skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej.- Co się tu stało ??? – Zapytał zdezorientowany Liam.- Bo ten piekarnik ma na mnie focha i spalił mi zapiekanki ,,,- Coś ty dziś brał ??? – Zaśmiałam się.- Nic po prostu ja i ten piekarnik mamy napięte stosunki ..- Dobrze się czujesz ?? – Zapytał roześmiany Liam.- Tak nawet B-A-R-D-Z-O dobrze.- Możesz mi powiedzieć od kiedy to zapiekanki wstawiamy na grillowanie w temperaturze 250'C ???- Od dziś !!! – Krzykną wychodząc z kuchni. Spojrzałam jednocześnie z Liamem na siebie po czym wybuchnęliśmy śmiechem.- Chodź posprzątamy tu .. – Powiedziałam przez śmiech. Zebraliśmy wszystkie brudne talerze, kupki i inne tego typu przedmioty i włożyliśmy je do zmywarki. Po wykonanej pracy wróciliśmy do naszego królestwa. Od razu wskoczyłam pod kordłe, opatulając się nią pod sam czubek nosa.- Nie za późno kopcie ??? – Zapytał siadając obok.- Nie sądzę .. – wystawiłam mu język i położyłam się.- ( T.i ) zaraz wybije 10 …. – Szeptał mi do ucha leżąc za moimi plecami.- Drapiesz .. – Zaśmiałam się, odpychając go od siebie.- Sorry misiek zapomniałem się wczoraj ogolić … – Obrócił nas tak że leżałam pod nim. – Cyba ci to nie przeszkadza hym ??? – Wpił się w moje usta uniemożliwiając mi wypowiedzenie jakichkolwiek słów. – Co misiek ??? – Uśmiechną się.- Nie przeszkadza … wręcz kocham cię takiego … – Zachichotałam.- Kochasz mnie takiego ??? – Zahaczył nosem o mój nos.- I z zarostem i bez niego zawsze jesteś zniewalający … – Liaś uśmiechną się uroczo po czym ucałował moje czoło, policzek później nos a na końcu usta. Przerwał nam głos Zayna docierający ze strony wejścia. Jak poparzeni oderwaliśmy się od siebie.- Ładnie, ładnie … Kiedy ja tu zdycham z głodu wy się zabawiacie ??? – Powiedział oparty o futrynę ze skrzyżowanymi rękoma. Zmierzyłam go od góry do dołu. Miał na sobie jedynie czarne rurki, włosy jak zwykle z rana w nieładzie … Cudowny widok.- Skoro tak umierasz z tego głodu to idź i sobie coś zrób – Zaśmiałam się, siadając po turecku poprawiając różowe spodenki w serduszka.- ( T.i ) kochanie ty moje … Jak bym umiał to bym zrobił ….- Nie kłam! Widziałam cię dużo razy w kuchni jak coś gotowałeś …- No ale twojej jajecznicy nic nie przebiję .. Więc plose .. – Zrobił minę szczeniaczka na co ponownie się zaśmiałam.- Ok zaraz zejdę … – Zayn kiwną głową. Zamykał już za sobą drzwi gdy znowu się wrócił …- A tak na marginesie .. Co się stało w kuchni ???- Lou robił zapiekanki .. – Liam zwrócił się do mulata po czym obaj się zaśmiali.- Ok to wszystko wyjaśnia .. – Zayn wyszedł zostawiając nas samych.- Zero prywatności w tym domu … – Payne mrukną pod nosem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wstała z łóżka i podeszłam do niego.- Główka do góry tygrysie .. – Wyszeptałam po czym pocałowałam jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Przeniósł swoje dłonie na moje biodra, przyciągając mnie bardziej do siebie.- Przy tobie nie umiem się smucić – Ponownie złączył nasze usta .- Dobra chodź bo Malik nam naprawdę zaraz padnie – Zaśmiałam się łapiąc jego dłoń. Wyszliśmy z pokoju kierując się w stronę schodów a potem kuchni, w której siedzieli Zayn, Harry i Niall
Podoba się ??
Czytasz = Komentujesz
~~Lolaa
Subskrybuj:
Posty (Atom)